3 minuty hipokryzji

Od dawna obserwuję zachowania ludzi na ulicy, w sklepie, na poczcie. Obserwuję i analizuję. Doszedłem do wniosku, że my Polacy jesteśmy dziwnym narodem. Często narodem hipokrytów – niestety.
 
Z jednej strony potrafimy być dla siebie skrajnie niemili, zazdrościć sąsiadowi nowego auta. Mojej żony mama została na przykład w czasach komuny wezwana do urzędu skarbowego, aby wytłumaczyć się skąd ma w domu worek pomarańczy, bo sąsiad podpatrzył, że ojciec mojej żony wnosił owoce do domu – nota bene przywiózł je z rejsu do Maroko, gdyż był marynarzem o czym wszyscy sąsiedzi wiedzieli…
 
Z drugiej strony potrafimy się zjednoczyć w obliczu narodowej tragedii, tak jak w czasie kiedy umierał papież Polak i chwilę po jego śmierci czy też zaraz po tragedii w Smoleńsku.
DSC08063
Zbieramy się na placach, pod krzyżami lub w innych miejscach. Przynosimy kwiaty i znicze. I ten gest pamięci o ofiarach nie jest oczywiście niczym złym. Jest bardzo wzniosły. Ale to co wzbudza kontrowersje i co często analizuję, to fakt, że zaraz po żałobie bez problemu wiele osób wraca do tych samych zachowań: znowu ktoś komuś zajedzie drogę, ktoś potraktuje klienta, który przyszedł z reklamacją jak wroga nr 1, doniesie na kolegę w pracy, nie szanuje swojego partnera, nie ma czasu dla własnych dzieci, itd. Niestety nie są to odosobnione przypadki.
Kibice przeciwnych drużyn zapominają o pojednaniu, deklaracji polityków co do zmiany sposobu dialogu lepiej w ogóle nie komentować, a według badań CBOS odsetek niewierzących Polaków od śmierci Jana Pawła II systematycznie wzrasta.
 
Tematykę polskiej hipokryzji bardzo dosadnie ujął Maciej Ślesicki w swoim filmie „3 minuty 21:37”. Pokazał w nim dokładnie to, co sam od dawna analizuję.
Tytuł filmu nawiązuje do godziny śmierci Jana Pawła II, jednak wg mnie nie jest to film religijny. Pokazuje natomiast naszą polską religijność – ostentacyjną i często powierzchowną.
 
I nawet fakt, że 9 kwietnia 2005r. miliony Polaków na 3 minuty wyłączyło prąd w geście pojednania po śmierci papieża, nie zmienił, tego, że nadal często czuję się zagrożony na drodze, bo wielu kierowców traktuje obwodnicę jak autostradę.
Nie zmieniło to tego, że często w instytucjach i urzędach państwowych czuję się jak intruz – nie dlatego, że to instytucja taka jest, ale dlatego, że ludzie, którzy ją tworzą nie rozumieją, że są tam po to, aby służyć obywatelom.
Nie zmieniło to tego, że wielu sprawnych kierowców nadal parkuje auta w miejscach przeznaczonych dla niepełnosprawnych. Kiedyś zostałem przez takiego kierowcę wyzwany, za to, że śmiałem zwrócić mu za to uwagę a na odchodne rzucił „Nie wpieprzaj się pan”…
Nie zmieniło to naszej mentalności…
 
Kiedy w czasie żałoby ludzie przesyłali sobie smsami i na forach łańcuszki o treściach zachęcających do uczczenia pamięci wielkiego Polaka poprzez wyłączenie prądu na kilka minut (żeby nie było, również uważam go za wielkiego człowieka), jeden z internautów napisał ciekawą rzecz:
„Czynienie dobra nie polega na wyłączaniu światła. Wyłącz w sobie obłudę i małostkowość, nie na pięć minut, ale na zawsze”.
Nie muszę chyba dodawać, że nie zdobył tą wypowiedzią uznania i sympatii milionów rodaków…
 
Zachowanie Polaków podczas żałoby narodowej i zaraz po niej to oczywiście nie jedyne studium przypadków. O ile rozumiem potrzebę bliskości innych ludzi w trudnych momentach, o tyle kompletnie nie rozumiem braku konsekwencji w tym, żeby być dla siebie nawzajem uprzejmym na co dzień. Tak po prostu, bez tragicznej przyczyny.
 
Niestety dochodzę do wniosku, że lubimy robić wiele rzeczy na pokaz. Ostatnio na przykład modne stało się wrzucanie wzniosłych cytatów i złotych myśli na facebooku. Sam czasem coś wrzucę, aby zainspirować innych ludzi i pobudzić do pewnych refleksji. Kiedy kilka lat temu wrzucałem motywujące cytaty na swoją tablicę, wielu uznało mnie dosłownie za świra, któremu coś się we łbie poprzewracało.
Dziś sami dumnie to czynią i oczywiście masa ludzi to „lubi” 🙂 Zastanawia mnie tylko,
ile  z tych osób rzeczywiście posili się na refleksje nad danym cytatem i próbuje płynące z niego mądrości wdrożyć w codzienne życie?
 
Kolejny przykład „polskiej pokazówy” – kontakt z obcokrajowcem. Ostatnio byłem w przytulnej kawiarni, gdzie przede mną w kolejce stał Polak i za nim Anglik. Sprzedawca generalnie miło wszystkich obsługiwał ale nieprawdopodobnie zmieniła się jego mimika twarzy i sposób mówienia kiedy tylko zorientował się, że następną osobą w kolejce jest obcokrajowiec. Wtedy doszło do mnie, że często kiedy zaczynamy mówić w innym języku stajemy się zupełnie innymi osobami – bardziej otwartymi, uśmiechniętymi i skorymi do pomocy bez żadnej konkretnej przyczyny. Coś pięknego!
 
 
Nie zrozum mnie źle Drogi Czytelniku. Kocham swój kraj, mimo że żyjemy w oparach absurdu, ale często nie potrafię zrozumieć dlaczego robimy sobie nawzajem „kuku”.
 
Obudźmy się! Bądźmy konsekwentni w byciu miłym dla innych bez względu na narodowe okoliczności. Włóżmy trochę wysiłku w refleksje nad cytatami, które „lubimy” na FB. Uśmiechajmy się obsługując klienta bez względu na jego narodowość.
 
Nie zapominajmy, że każdy z nas jest cudem.
 
Po więcej refleksji zachęcam Cię do obejrzenia naprawdę mocnego filmu „3 minuty 21:37” Macieja Ślesickiego.
Polska produkcja bo Polak potrafi 🙂
Jako przedsmak zapraszam do mojego najnowszego video.
 
 
 
 
 
Serdeczności,
 
J.Paweł
 
P.S. Zbyt kontrowersyjne? Przygotuj się na więcej albo wypisz się z listy mailingowej lub „odlub” mojego bloga. Wybór ZAWSZE należy do Ciebie. Bez względu na to czy chodzi o wybór w jaki sposób będziesz żyć czy też co lub kogo „zalajkujesz”.  
tlo2
================================================================
POLECANE artykuły:
Podziel się na:
  • Facebook
  • LinkedIn
  • RSS

21 komentarzy na temat “3 minuty hipokryzji

  1. Hej Paweł
    Dobry film choć bardzo przykry.Obnaża naszą „polskość’. My Polacy niestety tacy jesteśmy,jesteśmy odporni na wiedzę i doświadczenia z historii ,dlatego tez tak mamy jak mamy , żyjemy w takim kraju w jakim żyjemy.Przykre ale widocznie na to co mamy i jak żyjemy SAMI sobie”zapracowaliśmy”. Mówi się ,że byt kształtuje świadomość ale trzeba pamiętać kto kształtuje byt? TO MY l LUDZIE ( niestety) !!!
    Pozdrawiam

  2. Hej
    Trafiłeś w sedno. Niestety to My P-O-L-A-C-Z-KI- czyli…….
    P -Porąbani
    O-obleśni
    L- leniwi
    A -alkoholicy
    C -cwaniaczki
    Z- zazdrośni
    K – krętacze
    I – ignoranci
    Szacuneczek !!!

  3. Bardzo słuszne jest to do czego się odwołujesz. Dziękuje Ci za to co robisz. Filmu nie oglądałem ale mam zamiar obejrzeć. Widzę tu pewną analogię w ludziach, którzy idą do spowiedzi a później wracają i robią w życiu to samo. Życie można zmienić ale jest to nieustanny proces wymagający ogromnych poświęceń a przede wszystkim dyscypliny. My Polacy mamy jeszcze wiele do nauczenia się, myślę, że ma to podłoże historyczne i psychologiczne – nie da się też opiniować narodu jako całości. Mogę zaopiniować jedynie jednostkę czyli siebie – oduczyłem się zazdrości – przerodziło się to w podziw i chęć naśladowania, nawet dzięki twemu blogowi uważam, iż codziennie staję się lepszy;). W szkole większą uwagę powinno się przykładać nad rozwojem cech osobowości i charakteru a mniej nad wiedzą stricte książkową. W tym może tkwić „sekret”. Jeszcze raz dzięki.
    ps. wczoraj podjąłem decyzję iż przebiegnę maraton:) zapraszam do Lublina 11 maja 😉 powinno mi wystarczyć czasu na przygotowanie 🙂

    • Witaj Jacku,

      Nie wiem jak to się stało, ale gdzieś umknął mi Twój komentarz.
      Nadrabiam zaległości :).
      Cieszę się, że znajdujesz słuszność w tym co robię.
      A gdy jeszcze stoi za tym słowo dziękuję to już moje ego rośnie niczym bambus wciągu jednej nocy :).
      A tak na poważnie to spostrzeżenie co do osób chodzących do spowiedzi, myślę, że warto w ogóle poszerzyć o osoby chodzące do Kościoła.
      Odklepane modlitwy bez zastanowienia, znaki krzyża na odczepne i byle do końca mszy.
      Jak sam napisałeś, nie da się opiniować całego narodu, bo byłoby to niesprawiedliwe i nierzetelne.
      Sam przez długi czas byłem na bakier z wiarą a co dopiero z jej praktykowaniem.
      Dziś jednak koło się zatoczyło i widzę dobrą energią płynącą z nawrócenia.
      Z dużą lekkością przychodzi nam jednak ocenianie innych no i przede wszystkim obwinianie.
      Podobnie rzecz ma się w kwestii księży np.
      Ostatnio po mszy w zakonie Kapucynów, jeden z braci powiedział:

      „Człowiek jest nawyżej rozwiniętą jednostką chodzącą po Ziemii,a jednak często zachowuje się jak pies.
      Gdy ten zostanie uderzony, natychmiast bez zastanowienie gryzie”

      Czyż nasze reakcje nie są często identyczne? Często sam się na tym łapie.
      Wracając co oceniania, jasne można powiedzieć, że jest to wina księży, że ludzie tak czy inaczej podchodzą do celebrowania mszy czy innych rytuałów, bo sami często je odklepują.
      No właśnie, tylko czy to znów nie jest spychanie ODPOWIEDZIALNOŚCI?
      Zresztą przykładów takiego postępowania przytaczać można mnóstwo.
      Takie inicjatywy mają służyć właśnie temu, abyśmy nie byli ślepi .

      Jednak to co najbardziej uderzyło mnie w Twoim komentarzu, to zwrócenie uwagi na podłoże historyczne.
      Historii nie wymażemy, stawiam jednak pytanie: Jak długo będziemy się nią zasłaniać?
      Zgodnie z tezą, którą postawiłem: Zawsze coś (nie)OKI- Odpowiedzialny Ktoś Inny..

      Opiniując siebie i czyniąc to publicznie na łamach bloga, pokazujesz swoją odwagę.
      BRAWO, dzięki takim ludziom jak ty, jest orgomna szansa, że naleciałość historyczna zmiani się w siłę terażniejszości, która to pisać będzie nowe scenariusze i rozdziały historii.

      Napisz Jacku, jak Twoje przygotowania do startu?
      Zapraszam w momentach słabości do zapoznania się, jeśli jeszcze nie czytałeś z Po prostu Zacznij.

      3mam kciuki i wytrwałości na drodze nieustannego rozwoju osobistego.
      Byś każdego dnia był lepszą wersją siebie.

      Z pozdrowieniami
      Jan Paweł Tomaszewski

  4. Witam
    Fakt , jesteśmy niestety hipokrytami.
    Odnosząc się do komentarza dodanego przez Lecha dodam , że mamy to na co sami zasługujemy” czyli ” każdemu według zasług”
    Wcześniej Mieliśmy PRL czyli PEŁNO RUSKICH LIZUSÓW
    a teraz mamy RP czyli ROZGRABIONE PAŃSTWO
    I to by było na tyle

  5. Bardzo ciekawie napisane. Ale ja bym proponowała na to spojrzeć jeszcze inaczej. My Polacy, lubimy często powtarzać: „My Polacy… i tu przeważnie wstawiamy wiele niepochlebnych epitetów na swój własny temat”, uważając że jedyni na świecie jesteśmy tacy i owacy. A tu pudło, bo ludzie z innych krajów też zachowują się inaczej przebywając „wśród swoich”, a wśród obcokrajowców. W dodatku wielu ludzi na świecie, będąc w swoim kraju zachowuje się jak świnia, a gdy wyjeżdża za granicę, próbuje się tam pokazać z jak najlepszej strony.
    Lub inaczej: będąc w swoim kraju, próbujemy z jak najlepszej strony pokazać się przed obcokrajowcem. NIE TYLKO MY, Polacy. A może to jest jakiś element ludzkiej natury?

    Przez wiele lat życia w Polsce, zwłaszcza po ostatnich kilku latach, byłam przekonana,że… „My, Polacy…” to w Anglii jesteśmy uważani za złodziei, roboli, pijaków.No i że jest nas tam szalenie dużo, gdzie nie spojrzysz, tam Polak.
    Aż w końcu spotkałam kilku Anglików. Z różnych rejonów tego kraju. I gdy ze wstydem zapytałam o tą sytuację, żaden z nich nie potwierdził mojej opinii. Wręcz przeciwnie, wszyscy stwierdzili, że żaden Polak im jeszcze w drogę nie wszedł.

    Drugi przykład: Polacy zapytani przez obcokrajowca skąd pochodzą,odpowiadają: „from Poland”, na co często słyszą odpowiedź: „what..? Holland..??”. No i jak to Polacy, od razu wysnuwają wniosek: „Rany, ta Polska to taka wiocha, że nikt nawet nie wie co to i gdzie to jest!! Od razu o Holandii myślą!”.
    A potem spotykam dziewczynę z Holandii, która mówi: „Też mam ten sam problem! Jak mówię Holland, to ludzie słyszą POLAND!” (a jednak wiedzą co to Polska, no szok).

    Tak więc może jesteśmy trochę zbyt przewrażliwieni na swoim punkcie? Może powinniśmy na pewne aspekty spojrzeć trochę szerzej i nie umniejszać wciąż swojej wartości.

    Jeśli chodzi o”lajkowanie” na facebook’u, to wydaje mi się że to jest szerszy problem. Nie tylko na facebook’u, ale ogólnie od jakiegoś czasu WSZYSTKO stało się modne. Kilka lat temu jeszcze, określony ubiór był kojarzony np. z muzyką jakiej się słucha, czy ze sposobem życia. Inni takiej osoby nie rozumieli i się czasem nawet z niej podśmiewali (tak jak piszesz o tych cytatach). Nie podobało im się to. To, że ma własny styl, wygląda trochę inaczej, myśli inaczej. Dziś modne jest wszystko. Znikają subkultury, znika posiadanie własnej opinii na dany temat. Bo podoba nam się wszystko. Chyba jest zbyt duży przesyt tego wszystkiego. Wszystko lubimy. (wiem, odezwą się głosy osób, które wciąż mają własny styl. Ok, ale piszę o większości).

    • Witaj Joanno,

      poruszyłaś bardzo wiele wątków. Postaram się jednak odnieść do wszystkich zagadnień, które poruszyłaś.

      Ciekawym przykładem w kontraście do tego co piszesz, mogą być brytyjscy kibice piłkarscy. Ta grupa zdecydowanie u siebie jest grzeczna, a za granicą szaleją niczym dzicz wypuszczona z klatki.
      Jasne, to jest skrajny przypadek, ale prawdziwy.
      Nie wiem po jakim czasie spotkałaś kilku Anglików, gdyż piszesz, że w końcu. Samo to może oznaczać, że w większości miałaś dostęp do Polaków. Może to oznaczać, że było ich jednak wielu.
      W tej sytuacji warto sobie zdać sprawę, że mapa nie jest terenem. Świetnie, że spotkałaś takich czystych, bez uprzedzeń Anglików. Z pewnością jest ich wielu.
      Jednak to, że 5,6,10 spotkanych osób uważa, że nikt im nie wszedł w drogę jest tylko czystą statystyką na której umysł buduje swoją generalizację, że wszyscy Polacy są tacy czy inni.
      To tyczy się wszystkiego czego doświadczamy.
      Ktoś kto przyjedzie do Polski po raz pierwszy i np. pojedzie do Trójmiasta, gdzie jest świetna obwodnica, piękne molo i do tego trafi na wyśmienitą pogodę, jaką będzie miał opinię o Polsce?
      Dobrą czy złą?
      Prawdziwą swoją :).

      Jeśli chodzi o przewrażliwienie to jest to temat rzeka. Trafiasz tu w samo sedno. Jesteśmy nadęci i bez dystansu do siebie. Wkurza nas uśmierz, bo uważamy, że jest sztuczny. Nie lubimy ludzi radosnych, bo sami nie jesteśmy radośni, a przecież nie lubimy innych niż my sami. Czujemy wtedy zagrożenie.
      Wiele mówimy o przyjaźniach, a gdy przyjacielowi zaczyna się dobrze układać to nagle przyjaźń się kończy. Zaczynają dominować emocje zazdrości i agresji.

      Z Twojej wypowiedzi aż bije otwartość i pasja życia. Pasja doświadczanie nowych miejsc, ludzi, wrażeń i czynności. Takie działanie zdecydowanie wpływa na poszerzanie perspektywy i budowanie wartości w drugim człowieku. Pisałem o tym w artykule (Nie)Rób tego więcej.

      Głos większości nigdy nie jest dobry dla jednostki.
      Wiek w którym przyszło nam żyć jest pełny obfitości w przeróżne dobra. Przepełniony jest towarami na półkach, przepełniony jest blichtrem i tandetą.
      Z drugiej jednak strony mamy dostęp do technologi, która pozwala nam przełamywać granice państw i czasu, które jeszcze 50 lat temu nie były możliwe.
      Dzięki czemu możemy odkrywać nieosiągalne miejsca na mapie dla naszych przodków.
      To czy zniknie posiadanie własnej opini zależne jest tylko od jednostki. Prawdy nigdy nie da się pokonać. Można pokonać ciało, ale ducha nigdy. Świetnie obrazuje to film biograficzny z 1982 roku o Mahatma Gandhi.
      Dzisiejsze czasy to idealny sprawdzian obrony swoich opinii. Aby jeszcze bardziej podkreślać swoją wyjątkowość.

      Cieszę się, że zdecydowałaś się zostawić tutaj swój ślad, bez względu na to skąd on dociera.
      To bardzo wartościowy ślad, który w pewnością posłuży wielu ludziom jako kierunkowskaz w wędrówce do własnego wnętrza.

      Z serdecznymi pozdrowieniami
      Z serca Polski, stolicy

      Jan Paweł Tomaszewski

  6. I jeszcze nt. głównego tematu o którym piszesz. „My, Polacy…”, jesteśmy marudni, wiecznie się ze sobą kłócimy, burczymy na siebie, jesteśmy hipokrytami,bo tu przeżywamy śmierć i w tej chwili się jednoczymy, a z drugiej strony zaraz za rogiem obgadujemy sąsiada (tego, co z nami w ławce w kościele siedział i się do niego uśmiechaliśmy).

    Tak się stało, że przebywam teraz w zupełnie innym kraju, 10 000 tys. km. od Polski (specjalnie nie napiszę co to za kraj, bo My, Polacy, mielibyśmy już mnóstwo etykietek na jego temat).
    Tutaj ludzie są do siebie mili cały czas. Codziennie, niezależnie od sytuacji. Wciąż się do siebie uśmiechają i nikt do nikogo nie ma pretensji.
    Ale, gdy pojawiają się problemy…
    – nie potrafią ze sobą rozmawiać otwarcie, nigdy do końca nie wiadomo o co chodzi drugiej stronie (bo przecież mógłbym kogoś urazić…)
    – nigdy nie wiesz co druga strona naprawdę ma na myśli, bo nigdy Ci tego nie powie (bo jeszcze by Ci było przykro…)
    – nigdy nie wiesz czy ktoś naprawdę Cię lubi, czy tylko tak to wygląda (a grać potrafią…)
    – jak masz coś bardzo ważnego do załatwienia, to nawet gdy ktoś NIE WIE jak Ci pomóc, to będzie udawał że WIE, odsyłając Cię od urzędu do urzędu (bo nie chce pokazać że nie wie,bo jeszcze byś się poczuł urażony/smutny…), oczywiście robiąc to z uśmiechem
    – nie potrafią prosić o pomoc, w ten sposób często BARDZO sobie samemu utrudniając życie
    – nie potrafią prosić o to, co im się należy, nawet jeśli to oznacza dla nich utrudnienia w postaci np. codziennego wstawania o 3 w nocy (bo jeszcze ktoś drugi, poczułby się tą prośbą urażony…)
    -cieszą się z każdego szajsu, który im się wciśnie (bo nie potrafią odmawiać, ani dbać o swoje interesy)
    – mieszkają i żyją w uwłaczających ludzkiej godności warunkach, tylko dlatego że nikt z nich nie potrafi się o nic upomnieć.
    ALE WCIĄŻ SIĘ DO SIEBIE UŚMIECHAJĄ.

    I mam pytanie: która opcja lepsza?

    Pozdrawiam,
    i więcej takich kontrowersyjnych artykułów 🙂

  7. Dobry materiał Paweł. Już pisałem tobie wcześniej na google w tej sprawie. Ciekaw jestem gdzie nas to doprowadzi? zobaczymy…

    • Uważam, że każde pokolenie ma coś do zrobienia.
      Ma misje do wykonania. Nasi pra rówieśnicy walczyli o wolność fizyczną i duchową.

      Nasze pokolenie też ma misję, aby walczyć o wolność mentalną i emocjonalną.
      Przemiany kapitalizmu bardzo naruszyły te sfery.

      Grunt to rozwijać świadomość poprzez nowe doświadczenia.
      Tylko robienie nowych rzeczy uczy nas czegoś nowego.

      Pozdrawiam

  8. Tajlandia? Pudło 🙂

    Odnosząc się do Twojej wypowiedzi… to chyba jest taka natura ludzka. Że spotykając się raz, drugi, trzeci, dziesiąty z daną sytuacją/miejscem/człowiekiem nasz umysł zaczyna generalizować. I trudno nam potem przestawić swoje myślenie na inne tory. Ba, czasem jest to wręcz niemożliwe. I tak właśnie jest z obcokrajowcami, czy też z nami – Polakami – za granicą. Często łapię się na tym, że będąc jedyną Polką w towarzystwie, zdaję sobie sprawę że wystawiam innym ludziom świadectwo na nasz temat. Oni często zachowają taką, a nie inną opinię na nasz temat do końca życia.
    Ja z resztą wcale nie jestem lepsza. Po spotkaniu kilku osób z danego kraju, którzy mi jakoś tam zaszli za skórę, wcale nie mam ochoty spotykać następnych. Nawet jeśli ci następni są wspaniali.

    Jesteśmy nie tylko przewrażliwieni, ale strasznie zakompleksieni na swoim punkcie. Jestem daleka od generalizowania, ALE… żal ściska jak widzę ludzi z innych krajów, którzy sobie za granicą pomagają niczym jedna rodzina. My, Polacy… (a jednak!) nie potrafimy nawet przy okazji Wigilii się zjednoczyć. Nie chcemy się spotykać ze swoimi rodakami, bo jak będzie wyglądać takie zdjęcie ze Świąt na Facebook’u? Jestem za granicą, a zdjęcia z Polakami? Eee, co sobie o mnie w Polsce pomyślą? Jakaś ściema! Spotkam się z ludźmi z różnych krajów, będzie tak kolorowo… na Fejsie wszyscy z Polski będą mi zazdrościć…

    Chętnie dopisałabym więcej, ale czas nagli.
    PS. Film obejrzałam, świetny. Wydaje mi się że pokazuje przede wszystkim jak biurokratyczna bezduszność wyższych instytucji, doprowadza zwykłych ludzi do skrajności.

  9. Świetny artykuł. Często mam podobne zdanie, choć wolałabym w taki sposób nie myśleć o krajanach. Ale tak na prawdę w każdym narodzie są ci w porządku i ci zawistni.
    W odniesieniu do poprzedniej wypowiedzi, Polacy za granicą pomagają sobie. Całkowicie obcy ludzie są dla siebie tak mili, jak często to nie jest możliwe w kraju. Nie raz widziałam to na własne oczy.
    Anka Ostatnia aktywnośćUbezpieczenie na wypadek pobytu w szpitalu

    • Hej Aniu,

      Poruszyłaś niezwykle interesujące,a zarazem na tą chwilę niewytłumaczlne zławisko.
      Myślę, że życia nam nie starczy aby je wytłumaczyć:).
      Dlaczego za granicą potrafimy sobie chętniej pomóc niż w kraju?
      Choć przecież wszystko ma zawsze DWIE STRONY .
      Kiedyś usłyszałem takie powiedzenie o Polakach za granicą: „Jeśli Polak Ci nie zaskzodził, to już Ci pomógł”.

      Myślę, że nasze społeczeńśtwo się budzi. Choć mam świadomość, że jeszcze daleka droga przed nami.

      Z pozdrowieniami
      Jan Paweł

      p.s. i zaglądaj tu częściej 🙂

    • Damianie bardzo się cieszę.
      Analizuj, doświadczaj, sprwdzaj niczym najlpesze gry.
      Z tą różnicą, że gramy on-line 🙂

      Zachęcam również do usdostępniania materiałów dalej.

      Pozdrowienia i do napisania.

      P.S Maksymalnie w czwartek pojawi się nowy artykuł.
      Zaglądaj!

      JPT

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CommentLuv badge