Żyć aż do bólu

Ból towarzyszy nam od zarania dziejów. Jest nie jako wpisany w naszą egzystencję. 

Boli nas dusza i boli nas ciało. Serce też często odczuwa nieposkromiony ból. Ból też jest widoczny dla oka, kiedy obserwujemy krzywdę ludzką. Ból był, jest i będzie. Jezus też odczuwał ból, oddając swoje życie w imię prawdy. Ból z pewnością informuje nas o czymś.

Unikając bólu, nie rozwiążesz doczesnych spraw.

W książce „Jak być wolnym” Tom Hodgkinson porywa się do stwierdzenia „ból to zysk„. Można się z tym nie zgadzać. Właściwie to ja nie chcę, abyś zgadzał się z tym co piszę. Twoja zgoda nie jest tu potrzebna. Więcej zyskasz tworząc konstruktywne osobiste przemyślenia, które mogą poszerzyć Twoją perspektywę odbioru świata. 

Wracając do rozważań Toma, co do których zgadzać się nie musisz, logiczną konsekwencją jest zatem wytwarzanie bólu, stymulowanie cierpienia, depresji czy innych zaburzeń.Po co? Aby móc sprzedaż „cudowną” radę na ten ból. Czy myślisz teraz o tym przemyśle co ja? Hm, ciekawe. Mam przeczucie, że tak. 

Właściwie nie ma dnia, abyśmy nie usłyszeli o rewelacyjnej tabletce na ból. Dziś już nawet są tabletki od tabletki, które niwelują skutki tej pierwszej. Nie chcę być jednostronny czy krytyczny. Sam czasem sięgnę po tabletkę przeciwbólową. Wydaje się, że nie ma w tym nic złego prawda? 

Wyobraź sobie, że masz ważne wystąpienie czy egzamin. Przygotowywałeś się dniami i nocami, a tu od rana głowa ci pęka. Nie możesz się przez to skupić. Niczym złym okaże się skorzystanie z zwiedzy naukowców, którzy lata poświęcili, aby opracować recepturę służącą ukojeniu bólu. Ból fizyczny po prostu każdego z nas czasem dopada.

 

To chcę przekazać, to to, aby nie tworzyć sztucznie bólu obawy, lęku przed przyszłymi wydarzeniami. Przyszłość jest tajemnicą, która powinna inspirować, ale nie dołować. 

 

Łatwo napisać, gorzej wykonać. To fakt. Jednak kiedy pogodzimy się z tym, że ból jest nierozerwalnym elementem życia, zwycięstwa jak i przegranej to wiele spraw może się zmienić. Różnica jest tylko w tym, czy chcesz grać mimo bólu, czy poddasz się przez skarpetki*.

Dostaje wiele maili od czytelników własnie związanych z tematyką obaw. Pozwolę sobie zacytować treść jednego z nich, w którym to autor nie jako sam udziela sobie odpowiedzi. To właśnie jest magia spisywania treści, często sami znajdujemy odpowiedź:

„Chciałem Ci coś pokazać i się pochwalić, bo jest w tym też Twoja zasługa. Zmieniłeś moje myślenie o 180 stopni. Są małe sukcesy :). Cieszę się, że wszystko się zmienia na lepsze, jednak mam czasem takie chwile, że się boję tego co przede mną, bo to takie nieznane. Choć wiem, że niepotrzebnie bo przecież nigdy jeszcze nie przymierałem głodem ani nic złego przez 25 lat mi się nie stało. Więc wychodzi na to że moje obawy są nieuzasadnione co do przyszłości” . G.

 

Aby zobrazować w czym twki przekaz życia aż do bólu, warto przypomnieć zmagania naszej rodaczki, fantastycznej Justyny Kowalczyk, która mimo złamania kości stopy zwyciężyła ból, rywalki, malkontentów i przede wszystkim siebie. Pokazała niezwykły hard ducha i serce do walki o swój cel.

Justyna Kowalczyk

 

Nie ukrywam, że historia Justyny niosła mnie przez kolejne kilometry trasy Orlen Warsaw Marathon 2014, kiedy na 32 km zacząłem odczuwać dotkliwy ból pod prawą stopą. Nikomu dotąd o tym nie mówiłem. Czułem jakbym każdy kolejny krok stawiał na rozpalonym węglu. Czułem jak moja prawa stopa pulsuje. Miałem wrażenie, że za moment się zapali. Mimo to nie zatrzymałem się i konsekwentnie zgodnie z załorzeniem biegłem do mety mimo bólu. Wiedziałem, że gdy się zatrzymam, aby sprawdzić co się dzieje może być już po mnie. I właśnie wtedy przywoływałem w myślach zwycięstwo Jystyny: Skoro ona biegła ze złamaną nogę, to ja nie mogę bieć z obtarciem?

 

HO9A2309

 

finisz maratonu

DSC_0031

Wizyta u chirurga następnego dnia. Wycięty płat skóry. W dwa po wygląda tak- I Co?  Wszystko przez podwiniętą skarpetkę :). Czy miałem przegrać ze skarpetą?

HO9A2315

finisz maratonu 3

Możesz na przykład teraz odczuwać ból sądząc, że się chwalę, a możesz też wyciągnąć z powyższych historii coś wartościowego dla siebie.

Jedno jest pewne. Chcąc żyć bezboleśnie skazujesz się na apatię. Życie pozbawione wyzwań. Odbierając nadzieję na smak bezcennego zwycięstwa, tylko ku chwale „aby nie przegrać”. Czas przecież i tak minie, z tą różnicą, że meta będzie inna…

I tak jak napisał G. w większości nasze obawy są nieuzasadnione, tak w 1944 roku pisał już o tym Dale Carnegie w rewelacyjnej książce  „Jak przestać się martwić i zacząć żyć”,  z powodu zmartwień na świecie zmarło więcej ludzi niż z powodu wojeń.

Nie skazuj się na samoumartwianie. Potencjalny bół i trudności przekuwaj w SIŁĘ aż do bółu. 

Sam tylko umysł samą swoją siłą, może uczynić niebo z Piekła i piekło z Niebia.

Ty wybieraj jaki ból chcesz doświadczać i jakim antidotum go zwalczać. Bezwględu na to jak ciężko będzie, wiedz, że jest WARTO.

A w nagrodę trochę muzyki, której rzecz jasna fanem nie musisz być, ale która być może Cię zainspiruje.

Żyć aż do bólu-Chada

*(skarpetki) doczesne sytuacje, wyzwania, które napotykamy idąc przez życie.

 

 

2011                                                                                                          2014

Pełnią Życia       HO9A2360 (2)

Podziel się w komentarzu opisująć historię, kiedy doświadczyłeś trudnej sytuacji, kiedy wszystko wskazywało na to, że Ci się nie uda. Kiedy planowałeś, a okoliczności stały Ci murem tak, aby pokrzyżować Twoje plany.
W rezultacie jednak wszystko znalazło pomyślne zakończenie. Kiedy mimo bólu i cierpienia zrealizowałeś lub zrealizowałaś założony plan.
Opisz jakie uczucia wtedy Cię ogarnęło i jaki był rezultat. Jakie kroki podjąłeś!

 

 

 

=========================================================

 

 

Wielkie dziękuję przesyłam i spisuję mojej najwspanialszej żonie, za wiarę, słowa otuchy i wszelkie wpsparcie podczas zmagań na trasie i przygotowań do drugiego już maratonu. Bez Ciebie to zwycięstwo nie byłoby mozliwe!

Dziękuję również Marcinowi Gracza z „Hunart”  za dobre oko i uwiecznienie tych jakże ważnych dla mnie chwil. 

 

Pozdrawiam

Jan Paweł Tomaszewski

 

 

POLECAM artykuł:

Po prostu zacznij, poznasz tam początki.

 

Chcesz wiedzieć pierwszy? Zostaw swój email.

Zgadzam się z Polityką Prywatności

Podziel się na:
  • Facebook
  • LinkedIn
  • RSS

10 komentarzy na temat “Żyć aż do bólu

  1. Tak cały czas jest.
    Jeszcze nie osiągnąłem niezależności finansowej ale mam już plan i tylko czas dzieli mnie od sukcesu. Nie było łatwo to wszystko ogarnąć i nauczyć się tak naprawdę z niczego tego wszystkiego od rozwoju osobistego po marketing internetowy.

    Mimo, że wciąż mam te myśli by pomóc wszystkim dookoła w ich problemach, bardzo różnych. Jedni nie mają kasy, inni nie wiedzą jak się schudnąć, jeszcze inni w miłości mają problemy, ale najpierw muszę pomóc sobie, żeby następni pomóc innym.

    Pozdri
    P.S.
    Też słucham tej muzyki, dlatego że w rapie jest zawsze prawda 🙂
    Dominik Ostatnia aktywnośćOsiąganie celów – jak osiągnąć cel w życiu

  2. Pozwolę się nie zgodzić – wg mnie w naszym narodzie za bardzo gloryfikuje się cierpienie i poświecenie, a zapomina się o miłości i szacunku do samego siebie.

    • Nie do końca masz rację, a wszystko przez to, że w naszym narodzie gloryfikuje się cierpienie ale wszystko kosztem rodziny. Wiele ludzi cierpi z powodu utraty rodziny kosztem swoich przedsięwzięć.
      Karolina Ostatnia aktywnośćHemoroidy

      • Witaj Karolino,

        Dziękuję za Twój komentarz.
        Cieszę się, że się ze mną nie zgadzasz.
        Nie ma absolutnie takiej konieczności.
        W arartykule zachęcam nawet do tego.

        Poruszasz jednak bardzo ważną kwestię priorytetów oraz hierarchii wartości.
        W życiu jak w ekonomii występuje pojęcie „koszt alternatywny”.
        Oznacza to, że angażując naszą energię i czas w jakieś przedsięwzięcie nie można jednocześnie robić czegoś innego.
        Zyskując równocześnie tracimy, tracąc zyskujemy.
        Zdecydowanie cierpienie dla samego cierpienia senu nie ma.
        Także wszystko zależne jest od nas, naszych wyborów, systemu wartości.

        Dzięki za Twoje spostrzeżenia raz jeszcze.
        Zapraszam ponownie 🙂

        Jan Paweł

  3. Podziwiam Cię… za hart ducha, za niezłomność i wolę do walki. To się nazywa „mieć jaja”. Niestety, obecnie wiele osób woli pójść na łatwiznę, niż dać z siebie coś więcej. Jak ćwiczyć to tylko w klubie i najlepiej tak, żeby się nie spocić za bardzo. Cały ten szpan na drogie ciuchy do ćwiczeń i raczej chęć „pokazania się” na siłowni niż faktyczna motywacja do ćwiczeń, to coś, co przyprawia mnie o – mówiąc delikatnie – niesmak. Dobrze, że jeszcze są na świecie ludzie tacy, jak Ty.

    • Witaj Jeremi lub Panie Janie :),

      Dziękuję za dobre słowo. Tak jak Ty jesteś pełen podziwu za hart ducha, tak i ja jestem pełen podziwu i wdzięczności, że są ludzie tacy jak Ty, którzy nie mają oporów, aby napisać dobre i miłe słowo.
      I tak jak „lans” siłowniany przyprawia Ciebie o wspomniany „niesmak” tak i mnie robi się niedobrze, kiedy trafiam na niekończący się i wszechobecny przejaw hejtingu.
      Z moim obesrwacji winika jasno, że niestety jest to przejaw zakompleksienia i zazdrości. Ignornacja jest tego objawem.
      Czy jest lekarsto na to?
      Z pewnością, więcej tak pozytywnych osób jak Ty drogi czytelniku tego bloga.
      Uczymy się wzajemnie od siebie, napierajmy do przodu i wzmacniajmy.
      Tylko tak możemy wpółnie osiągnąc więcej zachowując przy tym spokój ducha.

      Jestem bardzo ciekaw, jak trafiłeś do mojego blogowego świata?

      Powodzenia i do usłyszenia Panie Janie i Jeremi w jednym 🙂
      JPT

      p.s. jeśli jeszcze nie czytałeś, to szczerze polecam artykuł, Po Prostu Zacznij

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CommentLuv badge