W dniu wczorajszym dowiedziałem się o strasznej chorobie dziecka mojej serdecznej koleżanki Iwony, dwa dni temu w stanie krytycznym do szpitala trafiła moja babcia.
Pamiętacie to zdjęcie ?
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10150573492465019&set=pb.697865018.-2207520000.1371278653.&type=3&theater
Pokazywałem im, jak wiele pozytywnych reakcji wywołało. Cieszyli się, choć nie do końca rozumieli o co tam chodzi :).
Wykonane zostało na Wielkanoc 2011 w roku kiedy obchodzili 60-lecie małżeństwa.
Zawsze razem, wspólne wczasy, wspólne wypady, wzajemna pomoc, czasem drobna kłótnia, rodzinne obiady i wspólne świętowanie imienin i innych okoliczności, aby finalnie szczęśliwie witać każdy dzień.
Dziadek zmarł w styczniu 2012 a babcia 13.06 trafiła wstanie krytycznym do szpitala.
To jest mocny cios, kiedy ma się w głowie „klatki” i pełną energii osobę, która 18.05.2013 roku w pięknym stroju spacerowała po ogrodzie, a w żartach pokazywała język do kamery.
Takie wiadomości w tak krótkim czasie pokazują, jak kruche jest nasze życie. Blog ten jest właśnie o życiu pełnym pasji (Żyj Pełnią Życia – pierwotna nazwa) i nieustannym rozwoju. Moje życie tętni dzięki ich miłości, dlatego to właśnie oni są bohaterem najnowszego wpisu.
Tak na prawdę kiedy w naszym otoczeniu zaczynają rozgrywać się takie smutne historie, zaczynamy rozumieć, że śmierć jest nieodłącznym elementem życia. Zaczynamy zadawać sobie pytanie:
Dlaczego tak młoda pełna życia dziewczynka zdiagnozowaną ma tak ciężką chorobę jaką jest białaczka? Dlaczego babcia, która przeżyła 86 lat godnie według woli Bożej, musi teraz tak cierpieć?
Z ludzkiego punktu widzenia, żadna odpowiedź nie będzie zadowalająca. Jaka by nie była, będzie powodować żal i smutek. To z czego zdałem sobie sprawę w ciągu tych ostatnich dwóch dni, to fakt, że każdy człowiek potrzebuje wsparcia, towarzystwa i pomocy. Sami nie znaczymy wiele. Choroba jest tym rzeczywistym przejawem i sprawdzianem dla nas, na ile jesteśmy wstanie wspierać naszych bliskich.
Kolejny wniosek to zdanie sobie sprawy, że każdego dnia, w każdej minucie na świecie, jak w mojej historii, zarówno młodzi i jak starsze osoby doświadczają cierpienia. Docierają do nich, do ich rodziców, bliskich smutne wiadomości o chorobie. Jak często w tv słyszy się o osobach rannych, o tragediach. Wtedy są to „jakieś” osoby, jacyś tam „nieznani”. Czyż nie są to też czyjeś dzieci, bracia, siostry, rodzice, dziadkowie?
Mamy taką zdolność, że to co nas nie dotyczy to i nas nie obchodzi, nie zaprząta nam głowy. I dobrze z jednej strony, bo przecież uniemożliwiłoby nam funkcjonowanie.
Uważam jednak, że warto czasem się zatrzymać. Przemyśleć swoje życie, na które tak często narzekamy. Docenić zdrowie, osobę obok której się budzimy. Wybaczyć niepoprawność innym.
ŻYCIE JEST CIEŃKĄ LINKĄ, BARDZO CIEŃKĄ
Na co dzień pochłonięci pogonią, często o tym zapominamy. Wydaje nam się, że jesteśmy z żelaza, że nic nam się nie może przytrafić, NIE NAM.
I nagle kiedy doznajemy rozczarowania, horyzont naszej percepcji się zwiększa. Mówił o tym ostatnio sam Mike Tyson w jednym z talk show:
Życie ma własne zasady. Składa się zarówno z radosnych jak i smutnych chwil i rozczarowań. Czasem łamie nam to serce, ale z drugiej strony to nas wzmacnia i buduje doświadczenie.
Chcemy być najlepsi, chcemy chwały, klepania po plecach, chcemy sławy.
W obliczu choroby jednak stajemy się często bezsilni i wtedy nic nie liczy się bardziej jak ZDROWIE. Ten najcenniejszy dar, który mamy, życie-zdrowie. Jak mawiał klasyk, „..ile Cię trzeba cenić ten tylko się dowie kto Cię stracił. . .”
Jak pisze Jacek Walkiewicz w swojej niezwykłej książce „Ikhakima” , życie to czas. I to, co najcenniejsze, co możemy podarować sobie i drugiemu człowiekowi – to właśnie CZAS.
Za wszystko trzeba zapłacić jakąś cenę. Ceną Twojego, mojego czasu. Cenę życia.
Drogi Czytelniku, nie zachęcam do rezygnacji z marzeń, wręcz przeciwnie, realizuj się w pełni i rozwijaj swoje talenty. Nie zapominając przy tym, że życie ma określoną ilość minut, każde.
Dobrze inwestuj każdą z nich. Bądź dobry dla innych i dobry dla siebie. Ceń zdrowie, ceń bliskie Ci osoby, czasem schowaj dumę i po prostu powiedz PRZEPRASZAM.
Z życzeniami zdrowia i prośbą o wsparcie mentalne dla mojej kochanej babci i małej Emilki.
Pozdrawiam
Jan Paweł Tomaszewski
p.s. jeśli uważasz ten artykuł za wartościowy, który skłania do refleksji, podziel się z innymi, udostępniając i klikając „lubię to”
==========================================czytelnia===================================
„…są rzeczy które warto i które się opłaca. Nie wszystko jednak co się opłaca warto, a co warto nie zawsze się opłaca…”
Tą pozycję zdecydowanie Warto i Zdecydowanie się opłaca:)
Koniecznie przeczytaj jeszcze ten artykuł, który będzie uzupełnieniem powyższej treści:
Smutne jest to,że dopiero w takich ciężkich momentach przychodzi nam do głowy,żeby się na chwilę zatrzymać i zastanowić nad naszym życiem. Ale wtedy też powinniśmy przypomnieć sobie, jak ważne jest, by działać, spełniać marzenia i iść do przodu, żeby nie zmarnować czasu, który mamy, bo jest go zaskakująco niewiele. Dlatego tak ważne są szanse, jakie dostajemy i ludzie, którzy stają na naszej drodze i motywują do bycia lepszym człowiekiem, do spełniania się, a Ty jesteś niewątpliwie jedną z takich osób.
Życzę Tobie i nam wszystkim,żeby takich sytuacji było jak najmniej i mnóstwa siły, by je przezwyciężyć.
Pozdrawiam
Hej Paweł. Wiesz, że zwykle czytam i nie komentuję jednak tym razem postanowiłam napisać kilka słów dlatego, że Twoje rozważania są bardzo zbliżone do tego co ostatnio zajmuje moją głowę. Czas. Ostatnio postanowiłam dać go samej sobie, paradoksalnie w odpowiedzi na jego presje. W pracy mnożyły się zadania a mi ciągle brakowało czasu aby je wypełnić. Nie pomagały treningi i techniki, narastał stres, że ,,z czymś nie zdążę”. W życiu prywatnym, dotarły do mnie głosy, że ,,Najwyższy czas ,,się ustatkować”, pomyśleć o domu i rodzinie”. Stałam się niewolnikiem czasu i to narzuconego przez otoczenie i jego oczekiwania, nie moje wewnętrzne potrzeby. Potrzebowałam chwili sam na sam ze sobą aby na nowo pomyśleć o tym co dla mnie ważne i uzmysłowić sobie ile czasu temu poświęcam. Okazało się, że to co dla mnie najważniejsze nie jest ,,karmione” odpowiednią dawką mojej uwagi. Pomyślałam : Jestem sfrustrowana brakiem czasu, spędzam go na rzeczach, które nie są wartościowe, często nawet nie są dla mnie istotne a zaniedbuję to co ma dla mnie największą wartość. Tarcza mojego zegara była jak błędne koło. Pokrętną drogą, doszłam do podobnych wniosków jak Ty – najważniejszy, najlepszy ,,jakościowo” czas to ten spędzony z innymi ludźmi – bliskimi lub takimi co do tego miana ,,pretendują”, takimi którzy nas potrzebują lub otaczają opieką, takimi, którzy nas inspirują i wzbogacają nasze życie, o swój czas.
Witaj,
dziękuję za ten obszerny komentarz. Czasem brak jest nawet chwili, aby go napisać. Z drugiej strony, jeśli wszędzie mielibyśmy zostawiać swój ślad zabrakłoby nam czasu dla siebie:)
W odniesieniu do treści poruszyłaś bardzo ważne kwestie. Zagadnienia po które nie wielu odważy się sięgnąć. Wymagają rachunku sumienia, co ważne, kto ważny, w co angażuję swój czas.
„Tarczą mojego zegara…” świetna przenośnia.
Napisz jeszcze tylko jak zamierzasz zwiększyć swoją uwagą na to co dla Ciebie ważne. Być może czytelnicy, którzy nie mają tyle śmiałości dzisiaj, wyciągną stosowne wnioski i bardzo im to pomoże.
Z całego serducha polecam lekturę Jacka Walkiewicza Pełna Moć Życia – Ikhakima
Jacek poświęca kilka rodziałów min. na uważność, czas, odwagę, wdzięczność, zmiany i wiele innych cennych, a czasem mam wrażenie zapomianych w dniu codziennym wartości i działań.
Sam przy tym nie stroni od przykładów własnej wdzięczności, choćby wymieniając swoich mentorów oraz dziękując ludziom, których napotkał na swojej drodze.
Jednym z mocniejszych zdań, które zresztą padły od profesora Bartoszewskiego, .. są rzeczy, które warto i które się opłaca, ale że nie wszystko co się opłaca-warto i nie wszystko co warto-się opłaca:)
Z pozdrowieniami
Jan Paweł
http://IdzDoPrzodu.pl
Jak zwiększyć własną uwagę i znaleźć czas na to co ważne ? Hmmmm … Chyba sam już trochę podpowiedziałeś – robiąc ,,rachunek sumienia” 🙂 Aby się do tego dobrze przygotować polecam dwie pozycje, po które ostatnio sięgnęłam: ,,7 nawyków skutecznego działania” S.R.Covey oraz ,,Siła nawyku” Ch. Duhigg. Opisane są tam pewne techniki, osobiście traktuję je jak ,,drogowskazy”, które pozwalają poszerzyć perspektywę widzenia pewnych kwestii, jednak każdy powinien przejść przez nie ,,indywidualnie” i odnieść do własnego życia i doświadczeń.
Witaj Pawle,
dziś po raz pierwszy zaczęłam „Cię” czytać i znalazłam tutaj miejsce dla swojej skromnej osoby. Przeczytałam kilka wcześniejszych postów i cieszę się, że trafiłam na video z prelekcji ks. Piotra Pawlukiewicza – tak, jak piszesz: nie ma przypadków. Więc i to, że trafiłam na to video i to właśnie dziś, kiedy mam „spadek formy”, to z pewnością nie jest przypadek. Słowa ks. Piotra na tyle mocno mnie „trafiły”, że uroniłam kilka łez.
Co do Twojego ostatniego wpisu – cóż mogę powiedzieć? To zapewne też nie przypadek, że wchodząc tutaj dzisiaj przeczytałam taką, a nie inną treść. Tak, jak Ci wspominałam – moje pędzące życie też zatrzymało się na chwilę. A właściwie zostało zatrzymane. Szkoda, że czasami musi stać się coś naprawdę fatalnego, żeby się zatrzymać. Głupi człowiek w codziennej gonitwie zapomina o tym, co w życiu najważniejsze, mieszają się wartości. Mój „przystanek” jeszcze się nie skończył; jeszcze nie wystartowałam. Wciąż szukam odpowiedzi na ważne pytania, żeby wiedzieć, w którym kierunku chcę podążać; dosyć podróży donikąd! Nie chcę znowu zboczyć z trasy. A żeby z niej nie zboczyć – muszę najpierw ją wytyczyć 🙂
Pozdrawiam Cię serdecznie i przesyłam Ci pozytywną energię, która jest Ci teraz podwójnie potrzebna!
Jolka
Myślę teraz o tych momentach, w których stajemy przed kimś, kto stracił bliską osobę lub też istnieje ryzyko takiej straty. Kiedy stajemy i naprawdę współczujemy, chcąc wyrazić to jak najsubtelniej, a jednocześnie możliwie najbardziej empatycznie- gdy chcemy pomóc, ale wiemy, że cokolwiek zostanie powiedziane, nie wystarczy.
Trudno mówić i myśleć o końcu w jego obliczu, ale trudno również wtedy, gdy chcemy tylko zatrzymać się i po postu przemyśleć siebie. Kiedy przeżywam takie momenty, pytam siebie „Czy gdyby teraz to się stało, powiedziałabym, że moje życie było dobre?”. Ale zastanawiam się, czy hierarchia wartości określająca to „dobre życie” byłaby taka sama jak jest teraz. Z drugiej strony takie pytanie powinno pomagać obierać azymut zawsze, nie tylko w chwilach zagrożenia i „zagrożenia”.
Źle nie myśleć o tym wszystkim i źle myśleć zbyt wiele albo raczej niewłaściwie. Ale tak już chyba w większości spraw ten świat jest tak urządzony, że najtrudniej znaleźć równowagę. Tym bardziej, że w każdej chwili można ją stracić, znalazłszy się w obliczu trudnej czy tragicznej sytuacji.
Nie plącząc się już w przemyśleniach, na które trzeba poświęcić całe tomiszcza, życzę dużo wytrwałości. A także tego, aby w tej trudnej sytuacji więzi ze wszystkimi, którzy ją przeżywają, okażą się najlepszym źródłem wsparcia i ukojenia.
Dziękuję Mariko.nPrzyznam, że kawał dobrego pióra w Twoim tekście:).nRównowaga o której wspominasz to z perspektywy lat, uważam iż jest to szczyt szczytów:).nnJest niezwykle trudna do osiągnięcia ale z pewnością możliwa.nPowiniem być to cel, niejednego z nas.nZ drugiej strony gdyby życie było tylko „konstans” to czym byłaby radość w obliczu smutku?nnnPozdrowienia i wszystkiego dobrego.nnJan Paweł