Ta jedna banalna zmiana może odmienić Twoje życie

Dotarło to do mnie rykoszetem, niczym bumerang powróciło po latach,
gdy znów w moje ręce trafiła pewna książka.

„Warunki życia kształtują nie tylko określone czyny,
lecz i charakter MYŚLI człowieka.
Jeśli masz wrogie nastawienie do świata, to on będzie ci odpowiadał tym samym.
Jeśli wciąż wyrażasz niezadowolenie, to będziesz miał ku temu coraz więcej powodów.
Jeśli w Twoim stosunku do rzeczywistości przeważa pesymizm, to świat będzie odwracać się do Ciebie, pokazując swą najgorszą stronę. I odwrotnie.

Stosunek pozytywny będzie w naturalny sposób zmieniać Twe życie na lepsze.
Myśli wywierają tak samo silny wpływ na los człowieka,
jak jego konkretne czyny.
Myśli człowieka kształtują rzeczywistość w całkiem bezpośredni sposób.
Człowiek otrzymuje to co wybiera.
Będąc w dobrych stosunkach z samym sobą i otoczeniem, wysyłasz w świat harmonijny przekaz.
Pozytywne nastawienie zawsze prowadzi do budowania.
Negatywizm zaś zawsze jest destrukcyjny, ukierunkowany na zniszczenie.”
To kilka fragmentów niezwykłej książki Vadima Zelanda Transerfing rzeczywistości.

Pierwszy raz przeczytałem te słowa jakieś 8 lat temu.
Otrzymałem wtedy przedruk książki od Iwony Nowaczyk-Krajewskiej. Znajomej, którą poznałem stawiając pierwsze kroki na drodze nauki przemawiania publicznego w poznańskim klubie Toastmasters.

Pamiętam jak dziś te myśli i uczucia, które mną wtedy targały.
Byłem zagubiony. Nie wiedziałem czego chce. Byłem spłukany. Bez wizji i często bez nadziei.
Poza jednym pragnieniem, że chcę nauczyć się lepiej przemawiać publicznie i że chce coś w swoim życiu zmienić. Choć wtedy nie miałem pojęcia czego ta zmiana ma dotyczyć oraz o czym i gdzie będę chciał mówić. Nie miałem pojęcia wtedy, że stanie się to moim zawodem i pasją zarazem.

Później trafiłem na nagranie i książkę Jamesa Allena „Tak jak człowiek myśli”.
I powoli zacząłem rozumieć i pojmować jak wielkie znaczenie w naszym życiu ma to Co i Jak myślimy o sobie, o innych i o świecie oraz to czy potrafimy zapanować nad własnymi myślami.
Te zmiany zachodziły powoli, bo jakoś wewnątrz wydawało mi się to trochę banalne i dziecinne.
Zaufałem jednak. Stwierdziłem, co mi szkodzi. Czas na zmiany. Zacznę więc od zmiany myślenia.

Zacząłem tym żyć i stopniowo wdrażać to w życie.
Zmieniłem jakość moich myśli. Zacząłem biegać, choć o bieganiu zawsze myślałem:
„przecież to jest bez sensu, jaki jest sens wstawać rano i biegać, po co?”
Kolejną zmianą było zaprzestanie picia alkoholu. Było go w moim życiu za dużo. Bo zawsze coś złego przez niego się finalnie działo. To miało też wspierać mnie w treningach biegowych.
Mimo różnych ówczesnych tarć, starałem się myśleć pozytywnie i budować w sobie mentalny pozytywizm.

Jednak życie nigdy nie idzie liniowo w górę. Mimo, że się rozwijamy i uczymy nowych rzeczy, szkolimy się, czasem następuje tąpnięcie. Nic nie jest nam dane na stałe. Nawet pozytywne myślenie. Nawet ta jednokierunkowość myśli. Słońce też zachodzi i nadchodzą deszczowe chmury.

Często nadajemy myślą zbyt wielkie znaczenie. Nadajemy ważność sprawom małostkowym, mało ważnym. Dopada nas grzech pychy.
A myśli pod kostiumem „pozytywnych” podstępnie wzmacniają tylko ego. Zły duch wkrada się do naszej duszy i serca robiąc tam spustoszenie niczym szalejący Dorian, zmieniając radykalnie nasze myślenie.

I tak jak ziemia w pewnych rejonach świata czasem się zatrzęsie, tak i nasze życie czasem podlega „ruchom tektonicznym i wstrząsom”.
Wracają te złe i destrukcyjne myśli o sobie, o ludziach i świecie. Wracają złe i destrukcyjne nawyki.
Zapętlamy się w nich niczym mrocznym labiryncie tracąc nadzieję. Nasze patrzenie na świat jakby traciło ostrość. Traciło kolory. Nasze serce i skóra pęka…
Stajemy się szarzy i bez wyrazu, a słowa „wszystko będzie dobrze, dasz radę”, spływają po nas niczym górzysty potok.

Zamykamy się w sobie. Zapominamy o tym co dobre. Tracimy wdzięczność. Nie rozumiejąc kompletnie dlaczego i skąd to całe „mentalne gówno” chlapie naszą duszę i zaprząta myśli.
Niczym brudna woda z kałuży zabrudzając nas od stóp do głów przez auto, które mija nas pędząc ulicą, gdy my akurat idziemy poboczem.
Spadamy w dół, choć fizycznie niby twardo stąpamy po ziemi. Czujemy pustkę. Tracimy wzrok, choć dioptrie się nie zmieniają. Budzą się demony ukryte w naszej podświadomości, sercu i duszy.

Na przestrzeni tych ostatnich lat wielokrotnie doświadczałem tego „spadania w dół”.
Dopadało mnie „mentalne gówno”.
Mimo iż realizowałem się zawodowo realizując kolejne cele.  Mimo, iż założyłem rodzinę, a na świat przyszła długo oczekiwana córeczka.
Mimo iż, poznałem wielu fantastycznych ludzi. Mimo iż ukończyłem dwa kierunki studiów podyplomowych. Mimo, iż ukończyłem 4 maratony i 10 półmaratonów. Mimo, iż wsparłem wiele osób na drodze ich zmian. Motywowałem i inspirowałem. Mimo, iż robiłem to co kocham robić. Mimo, iż spełniłem jedno z największych sowich marzeń, by dostać się do telewizji i zrobić tam coś dobrego. Mimo iż stałem się przedsiębiorcą, o czym od dawna marzyłem.
Czułem, że się boksuje. Wróciły złe nawyki, złe przez duże Z. Pewnego dnia powiedziałem dość.

Pewnego dnia znów w moje ręce trafiła ta jakże inna i niesamowita książka „Transerfing rzeczywistości”.
Tym razem z dedykacją od mojej klientki i koleżanki Moniki Michel. Rozmawialiśmy przez telefon, a ona nagle stwierdziła. „Paweł podaj adres, coś Ci wyślę.”

Wertując karty tej księgi na nowo, jaskrawym mazakiem zakreślając kolejne fragmenty,
czułem się podobnie jak 8 lat temu. Jak ten chłopak, który nie wiedział jak, ale wiedział, że chce.
Jak odkrywca, który wraca do macierzystego portu. Świat znów jakby zaczął nabierać barw.
Książka ta jest z jednej strony tajemnicza jak szelest porannych gwiazd. Intrygująca jak ilość wariantów jej interpretacji. Z drugiej strony jej przekaz jest tak prosty.

Mamy wybór. Masz wybór tego jak i co myślisz. Masz wybór czy oddajesz swoje myśli w najem. Masz wybór czy poddajesz się „wahadłom”, które chcą posiąść Twoją uwagę i energię.
Nie walcz ze światem. Zrezygnuj z nadmiernej ważności  (u niektórych ludzi poczucie wewnętrznej ważności jest tak wybujałe, że w każdej drobnostce muszą postawić na swoim).
Więcej obserwuj i nie spiesz się. Nigdy nie krytykuj tego co już się dokonało, bo zmienić się tego już nie da. Nadmierna gorliwość w pracy jest jest równie szkodliwa, co bałaganiarstwo.

„Jedyna kontrola, której warto poświęcić uwagę, to kontrolowanie poziomu wewnętrznej i zewnętrznej ważności. Pamiętaj, że to właśnie ważność przeszkadza umysłowi w wypuszczeniu sytuacji”

I choć może wydawać się to banalne i zbyt oczywiste, by mogło być prawdziwe to właśnie w prostych regułach ukryte są złote zasady.
A zmiany w życiu się dzieją czy tego chcemy czy nie. Pytanie co Ty sam wybierasz?
Za 3 dni minie 6 tygodniu od kiedy znów przestałem pić alkohol. Wróciłem do biegania i regularnych treningów. Choć myśli czasem uciekają, to staram się je szybko okiełznać,
bo znów wiem, że mogę.

Świat jest taki jakie są nasze myśli.



Nie zapanujesz nad tym co dzieje się w świecie, ale możesz zapanować nad myślami,
które Twój świat tworzą.
Na całym świecie w każdej sekundzie, ktoś się rodzi i ktoś żegna się ze światem. Ktoś się śmieje,
a ktoś płacze. Ktoś się godzi, a ktoś się sprzecza i żyje w nienawiści. Ktoś czuje wdzięczność,
a ktoś inny pielęgnuje nienawiść.
Ktoś się uśmiecha, a ktoś grymasi.
Gdzieś rozpoczyna się lato i wstaje słońce, a gdzieś lato się kończy, a słońce zachodzi.
Ktoś rozpoczyna urlop, a ktoś właśnie go kończy. Ktoś walczy o życie w szpitalu, a ktoś inny ryzykuje życie spełniając swoje ekstremalne marzenie.
Można by tak w nieskończoność. Wariantów rzeczywistości jest wiele. Na wiele spraw nie mamy wpływu i mieć nigdy nie będziemy. A jak często spalamy się, chcąc zmieniać coś lub kogoś?
Nie możemy wywołać deszczu, ani zatrzymać piorunów.
Nie mamy wpływu w jakiej rodzinie przychodzimy na świat, ale za to mamy wpływ na to jak to wykorzystamy.
Walka ze światem jest skazana na porażkę. On był tu przed nami. To w dużej mierze jeden z powodów, przez które tracimy kolory. Chcielibyśmy nad wszystkim zapanować. Mieć wszystko pod kontrolą. A gdy życie daje nam pstryczka w nos obrażamy się na siebie i świat.

Czasem w tak banalnych sytuacjach, jak np. myląc zjazd z autostrady przez co do nadrobienia będzie ponad 100 kilometrów. Zaczynamy się w środku gotować. Myśli obierają destrukcyjny kierunek.
I w sumie wydaje się to normalne, bo kto „normalny” cieszy się, że tak dał ciała. Taka strata.
Tyle kilometrów. Ale przecież to się już stało. To mentalne biczowanie i krytyka już nic nie zmieni, poza naszym stanem mentalnym.  Nasze myśli zbaczają na negatywny tor inaugurując mentalne sceny dramatyczne:

„Jak ja w ich oczach teraz wyglądam. Jaki ze mnie kierowca? Jadę tą trasą przecież nie pierwszy raz, a takiej pomyłki się dopuszczam. Nadrabiam tyle kilometrów. Jaka strata paliwa. Ale ze mnie … itd.”

„Mentalne gówno” wraca. Z każdą kolejną myślą i wypowiedzianym w głowie zdaniem wzbiera na sile. I zaczyna się toczyć błędne koło. Tworzą mentalne scenariusze oderwane od rzeczywistości. Zaczynamy „spadać w dół” choć fizycznie siedzimy na fotelu naszego auta. Tracimy kolor. Skóra pęka. Wzrok blednie…


Tak, w tym aucie, które lubimy i sami wybraliśmy.
Ale wtedy to wszystko przestaje się liczyć. Zaczynamy płonąć w środku. Grat negatywnych myśli spada na nas niczym gradowe kule w letni wieczór.
I nagle w ferworze tej złości, złości na siebie i świat, że zmuszeni jesteśmy zrobić taki objazd, wciskamy pedał gazu, bo irytuje nas wlekąca się przed nami ciężarówka i….
fotoradar robi nam zdjęcie! A wtedy następuję finał finałów, mentalne „fatality” jak w grze z lat 90t-tych Mortal Kombat. Z tą różnicą, że tam przeciwnik w finałowej akcji wykańczał rywala,
a w tej sytuacji sami wykańczamy siebie, nierzadko negatywnie rezonując na tych, którzy są akurat obok.
I dzień mamy już zrobiony…

A przecież w każdym z nas jest cząstka Boga, Stwórcy,  który dał nam życie i wolną wolę.
Możliwość decydowania i wybierania myśli. Dał nam intuicje. Możemy się z tym faktem nie zgadzać, ale to nie zmieni stanu rzeczy. Jesteśmy dziećmi Boga. Jesteśmy grzeszni i upadamy. Niczym się w tych aspektach nie różnimy. Nie ma lepszych, a ni gorszych. To jest nasza ludzka istota i specyfika. Dzięki temu nasze życie ma sens. Jest drogą przeplataną dniami radości,
ale też tymi smutniejszymi. To buduje w nas wrażliwość, rodzi pokorę i uczy otwartości.

Potwierdzeniem niech będą słowa dzisiejszego czytania z księgi mądrości Mdr 9, 13-18:

„Któż z ludzi rozezna zamysł Boży albo któż pojmie wolę Pana? Nieśmiałe są myśli śmiertelników i przewidywania nasze zawodne, bo śmiertelne ciało przygniata duszę i ziemski namiot obciąża rozum pełen myśli.
Mozolnie odkrywamy rzeczy tej ziemi, z trudem znajdujemy, co mamy pod ręką – a któż wyśledzi to, co jest na niebie? Któż poznał Twój zamysł, gdy nie dałeś Mądrości, nie zesłałeś z wysoka Świętego Ducha swego?
I tak ścieżki mieszkańców ziemi stały się proste, a ludzie poznali, co Tobie miłe, i zostali ocaleni przez Mądrość.”

Jeśli nie wierzysz w Boga to ten fakt niczego nie zmienia, a moim celem wcale nie jest to zmieniać. Są pewne prawdy, które dla Ciebie i dla mnie działają niezmiennie, bez względu na to jakie mamy zdanie o tym.
Bóg dał nam życie, choć wielu wczoraj i dziś poddaje to kwestionuje. Mają do tego prawo. Korzystając ze swojej woli wybrali tak. On dał nam swego syna Jezusa jako przykład i dowód odkupienia. Ale to nie wywód religijny, a bardziej metaforyczne odniesienie.
Nie musisz się z tym zgadzać, ale to nie zmienia faktu, że deszcze i pioruny nie są i nie będą dziełem ani Twoim, ani moim.
Że codzienny wschód słońca, że niebo oplecione paletą gwiazd nie jest dziełem przypadku,
a tym bardziej dziełem człowieka.
Naszym zadaniem tu na ziemi jest poskromić „mentalne gówno”przez które się zatracamy, ranimy siebie i innych, przez które odklejamy od swojego prawdziwego potencjału, które nierzadko też oddala nas od Boga.

I właśnie zmiana myślenia choć często po prostu po ludzku jest nieudolne,  jest jak nowy wschód słońca, dzięki któremu można pozbyć się „mentalnego gówna”. Jest nową nadzieją. Nową perspektywą.
Te wszystkie spadki i upadki mentalne, ale często też i fizyczne. Finansowe i te w związku.
Te w przyjaźni i w rodzinie są po coś.
Dziś z perspektywy dystansu,myślę sobie, że to wszystko jest po nic innego niż po to,
abyśmy zmieniali siebie na lepsze właśnie poprzez zmianę myślenia. Że „z trudem znajdujemy to co mamy pod ręką. ”
Tym trudem śmiało może być właśnie zmiana myślenia.
W dzieciństwie często w rodzinie słyszałem: „Nie mogę za siebie”. Dziś myślę sobie, ale szkoda, że bliska mi osoba wypowiadająca te słowa, po prostu nie wiedziała, że może. Może za siebie i jest w pełni odpowiedzialna za myśli, które to są zarodkiem działania. Że może nad nimi zapanować i je zmienić.

Bo nie sztuką jest być optymistom, gdy wszystko idzie zgodnie z planem. Cóż to za sztuka, żadna.
Cały ambaras to myśleć pozytywnie i nie tracić wiary, zaprzęgnąć nasze myśli wtedy, gdy „sufit się wali”. Gdy nawalamy. Gdy ktoś dla nas ważny nas rani. Gdy my poprzez swoje zainfekowane myśli, robimy rzeczy, które ranią już nie tylko nas, ale tych na których nam zależy.
Bądź po prostu, gdy miniemy wspomniany zjazd z autostrady lub….. (tu wstaw sobie sobie to co u Ciebie sprawia, że spadasz w dól …).

Sztuką jest zmusić je wręcz by się opamiętały, własnie gdy jest źle, a takie dni na pewno nadejdą.
W coachingu nazywa się to zmianą perspektywy.
Tak, zmienić perspektywę ze złości w docenienie. Z obwiniania we wdzięczność za to co mamy i kim jesteśmy.
Umniejszając natychmiast przy tym ważność dziejącej się sytuacji. Nie nakręcać się.
Póki żyjesz, masz wybór. Wybieraj dobre myśli, bo ono są siewcą dobrych owoców.
Choć trudno nie uwzględnić roli tych złych, bo to one nas uczą i informują,
że zbaczamy z trasy. Grunt, by w miarę szybko się ich pozbyć, zanim zrobią spustoszenie niczym huragan.

A gdy stracisz nadzieję, nie bój się porozmawiać, wyrzucić to z siebie. Jesteśmy ludźmi, mamy prawo do błędów. Ale mamy też powinność panować nad sobą i być wdzięcznym za każdą lekcję.
Nawet, gdy z perspektywy dnia czujemy, że jest to najstraszniejsza chłosta.

Uwierz, kolory wtedy wrócą.

Ostrość widzenia powróci. Zaczniesz patrzeć w zupełnie innym kierunku. Mentalny ster obierze nowy kurs. Wszystko co „złe” jest tylko sprawdzianem i budowniczym naszego charakteru, który z „mentalnego gówna” ulepi coś co przerośnie Ciebie i Twe wyobrażenia.
Wszyscy jesteśmy dziećmi Boga, a on pragnie naszego zbawienia i „zmartwychwstania”.
Najzabawniejsze jest to, że stanie się to w ułamku chwili, jeśli tylko Ty tak zdecydujesz.

Chcesz coś dodać? Skomentuj. Chcesz się podzielić swoim przemyśleniem lub historią. Skomentuj.
Chcesz podzielić tą treścią z kimś innym, udostępnij.
Chcesz pobyć w ciszy i nic nie robić, nic nie rób.

Ale, proszę pamiętaj, że ta prosta banalna zmiana, które może odmienić Twoje życie,
to zmiana myślenia.
Doceniaj każdą chwilę, bo jutra może nie być.

 

Trzymaj się i nigdy się nie poddawaj.
Banał, wiem 😉 Zmień myślenie!

Jan Paweł Tomaszewski
mówca motywacyjny, coach, trener.
Człowiek taki jak Ty.

 

 

PS. Z dedykacją dla Konrada Matuszewskiego pozytywnego wariata, który postanowił zmienić myślenie i ciśnie codziennie rowerem przez 365 dni,  aby pomagać Hani. Dziękuję za to co robisz, ze rozmowy i wsparcie.

#PotrzebujemySięWzajemnie

Podziel się na:
  • Facebook
  • LinkedIn
  • RSS

9 komentarzy na temat “Ta jedna banalna zmiana może odmienić Twoje życie

  1. ”Póki żyjesz, masz wybór. Wybieraj dobre myśli, bo ono są siewcą dobrych owoców.
    Choć trudno nie uwzględnić roli tych złych, bo to one nas uczą i informują,
    że zbaczamy z trasy. Grunt, by w miarę szybko się ich pozbyć, zanim zrobią spustoszenie niczym huragan ”

    Paweł dzięki za tekst ! Sama przekonałam się jakie mogą zrobić spustoszenie złe myśli .
    Nigdy więcej – dziękuję !

  2. „Póki żyjesz, masz wybór” Te słowa mają ogromną moc. Po pierwsze pokazują, że wybór należy do nas, a po drugie zwracają uwagę na skończoność losu i konieczność działania tu i teraz, bez odwlekania w nieskończoność tego, co w życiu najważniejsze.

    Nie jest łatwo pisać o sobie i swoich doświadczeniach, ale takie wypowiedzi mają największą siłę przekazu.

    Piękny, mocny wpis, który przyszedł do mnie w momencie lektury pierwszego tomu książki Zalanda oraz po obejrzeniu dokumentu o prawie przyciągania i sile naszych myśli.

    Tak to właśnie działa…

  3. Pawełku Ty i Twoja energia są czymś, co z założenia pozostawia trwały ślad….w życiu, duszy, sercu ….Jesteś stworzony do rzeczy wielkich!!! Wiedziałam to od naszej pierwszej rozmowy….A że wiem, że nie ma przypadków to również wiem, że nie przypadkowe są nasze spotkania, rozmowy i Twoje dalsze działania, które (to jest tylko kwestią czasu) ujrzą swiatło dzienne….Pawełku IDŹ DO PRZODU i porywaj ” narody” do działania, tworzenia i czynienia tego życia jeszcze piękniejszym <3

    • Monika,

      to najpiękniejszy i najwartościowszy komentarz jaki kiedykolwiek otrzymałem.
      Nie powierzchowny i poklepujący, ale taki prawdziwy oparty na faktach naszej dotychczasowej współpracy.

      Baardzo Ci dziękuję za te wspaniałe słowa.
      Będzie dla mnie drogowskazem i mostem.

      Serdecznie pozdrawiam
      jpt

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CommentLuv badge